Witajcie. To mój pierwszy post o właściwej tematyce i na pewno nie ostatni.
Słyszeliście kiedyś czym jest spontaniczny samozapłon? Jeśli nie, przybliżę wam co kryję się, pod tym terminem. Jest to możliwość stanięcia w jednej chwili w płomieniach, bez żadnego konkretnego powodu. Rzecz dość niewiarygodna, a jednak możliwa. Zapewniam was, że nie jest to jedynie wymysł Mastertona w "Duchu ognia". Wiele osób tworzyło różne teorie, jednak nawet dzisiejsza nauka, stojąca na wysokim poziomie jest bezradna. Od XVI wieku znanych jest 120 takich przypadków. Przedmioty, nawet łatwopalne znajdujące się w pobliżu ofiary samozapłonu nie ulegają uszkodzeniu. Przedstawię wam parę przykładów tego zjawiska.
Rok 1725 Jean Millet został oskarżony o zamordowanie żony. Ciało zostało całkowicie spalone, a przedmioty znajdujące się w pobliży pozostawały nietknięte. Podłoga pod ofiarą była zwęglona. Pojawiły się spekulacje, że samozapłon był wynikiem przyjęcia zbyt dużej dawki alkoholu, który rozlał się po organizmie wywołując wewnętrzny zapłon. W dalszych badaniach hipoteza ta uległa zdetronizowaniu.
Rok 1731 samospaleniu uległa hrabina Cornelia Bandi. Pozostał po niej jedynie popiół, nogi i na wpół spaloną głowę oraz czarną maź, która znajdowała się również na podłodze, parapecie i ścianach. Podłoga pod ofiarą jak w poprzednim przypadku była zwęglona. Ogień nie uszkodził innych rzeczy w pokoju. Za przyczynę podano nacieranie się spirytusem kamforowym, jednak nigdy nie stwierdzono co było zapalnikiem. Społeczeństwo uznało to za karę boską i w Weronie zapanowało przeświadczenie o konieczności zachowywania wstrzemięźliwości.
Rok 1951 spłonęła wdowa Mary Hardy Reeser. Po kobiecie pozostała jedynie czaszka, która o dziwo pod wpływem wysokiej temperatury skurczyła się, a nie rozszerzyła jak to występują w "normalnych" przypadkach, oprócz czaszki na miejscu znaleziono stopę z pantoflem, wątrobę z kością grzbietową. Szczątki znaleziono w osmolonym kręgu o średnicy 120 cm. Ponadto wystąpił całkowity brak spalenizny. Sprawa do dziś dnia pozostaje niewyjaśniona.
5 lat temu 22 grudnia o godzinie 3:00 przy ulicy Clareview Park w miejscowości Ballybane wystąpił mały pożar, sąsiad Tom Mannion zauważył, że pożar wybuchł w budynku obok, u Michaela Faherty'ego. Po przyjeździe policji i straży pożarnej stwierdzono, że pożar miał mały zasięg, nadpalił jedynie sufit i podłogę w równej linii. Wykluczono udział jakichkolwiek przyspieszaczy, obecności osób trzecich. Patolog stwierdził, że dopiero ogień w fazie końcowej wydostał się na zewnątrz ciała, powodując zwęglenie tkanek.
"– Przypadek ten został dokładnie i wszechstronnie zbadany – podsumował wyniki prac śledczych koroner, dr McLoughlin. – Jestem zmuszony postawić wniosek, że śmierć pana Faherty’ego mieści się w kategorii spontanicznego samozapłonu człowieka, zjawiska, dla którego nie ma wytłumaczenia."
Samozapłony to jedne z najbardziej niewytłumaczalnych i groźnych zjawisk opisywanych poprzez parapsychologię. Większości przypadków nie da się wyjaśnić, inne pozostawiają wiele spekulacji.
A wy co tym myślicie?
Na dziś to tyle.
Do przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz